
Skąd się wzięła ciekawość?
Któregoś dnia wpadła mi w ręce ulotka informująca o trzech miesięcznych spotkaniach dla mężczyzn. Jedno już się przeterminowało, ale na majowe się wybrałem.
Dlaczegoż by nie skorzystać?
Na Mszy Świętej było tylko dwunastu mężczyzn nie licząc dwóch kapłanów w koncelebrze. Jestem rozczarowany ilością zwłaszcza, że to już, jak się potem okazało, trzecie takie spotkanie stanowe.
Po Mszy Świętej w kościele zostało nas sześciu i jeden ksiądz. W programie o 8:00 konferencja, medytacja, wspólna modlitwa, a o 8:30 dyskusja przy kawie i śniadaniu.
Ksiądz siadł w pierwszej ławce bez oparcia z prawej strony a my chłopy w szóstkę w drugiej i trzeciej ławce.
Trudno było księdzu głosić ciekawą, bardzo dla mnie ciekawą konferencję siedząc do nas obróconym tyłem. Musiał się obrócić przodem, a to spowodowało, że wystawił się tyłem do tabernakulum. Nikomu z obecnych widać to nie przeszkadzało, gdyż nikt nie zwrócił na to uwagi. Dla 6. osób trudno też było głosić Słowo Boże od ambonki, tym bardziej że nauka przekształciła się w dialogowane rzeczowe i ciekawe kazanie zakończone wspólną litanią do Św. Józefa.

Pewno gdybym wiedział, że tak się sprawy potoczą, widząc księdza odwróconego tyłem do tabernakulum zaproponowałbym przeniesienie się od razu po Mszy Świętej, ewentualnie po odmówieniu Litanii do Św. Józefa do biura parafialnego.
Bo zadajmy sobie pytanie: Pan był z Józefem, a czy był z nami w czasie konferencji w kościele? Przecież to oczywiste powiecie, byliśmy wszyscy w Jego kościele. Niby tak kochani, ale On Żywy Eucharystyczny Jezus Chrystus wolał siedzieć za zamkniętymi drzwiczkami tabernakulum, niż stanąć pośród nas i przysłuchiwać się naszej dialogowanej konferencji. Myśmy te pół godziny stracili na słuchanie siebie nawzajem, a mogliśmy słuchać Jego gdybyśmy Go zaprosili do swego grona.

Bo na wieki wysławiać będziemy Miłosierdzie Boże.
Znalezione w necie Ks. Jacek Bałemba SDB Absolutny źródłowy priorytet Mszy Świętej ·
"Msza Święta nie może być na usługach żadnej ewangelizacji – ani nowej, ani starej, ani żadnej.
Msza Święta nie może być „elementem uświetniającym” jakiekolwiek inicjatywy, imprezy, wydarzenia.
Msza Święta nie może być pretekstem do podkreślania i oklaskiwania ludzkich dokonań.
Msza Święta nie może być kwiatkiem do kożucha.
Powyższe stwierdzenia rozumieją doskonale ci, którzy katolicką doktrynę dotyczącą Mszy Świętej przyjmują za własną."
A teraz cofnijmy się do wtorku 24 maja. Po skończonym Nabożeństwie Majowym uczestniczę po raz drugi tego dnia we Mszy Świętej. Odprawia ją Ks prob. kan. Andrzej Strugarek.
Msza Święta dziękczynna w intencji celebransa, z racji na 32. rocznicę święceń kapłańskich oraz w intencji Jego mamy Joanny, która tego dnia obchodzi jak co roku swoje imieniny.
W kieszeni miałem aparat fotograficzny, z którym się nie rozstaję. Była okazja by zrobić kilkadziesiąt zdjęć. Zdjęcia to dobry materialny prezent rocznicowy. Nie zamieszczam ich wszystkich na blogu.
Wkleję dalej tylko te najlepsze i te, uznane przeze mnie za nie przystające do sacrum parafialnej świątyni.
Tak, wiem, że mogę za swoją krytyczną postawę zostać publicznie potępiony przed całą parafią. Z góry biorą na siebie ten krzyż. Za Jezusem będę przeganiał wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób będą profanować miejsce święte, jakim jest Dom Boży.
Miejsce, w którym w Tabernakulum przebywa Żywy Eucharystyczny Zmartwychwstały Jezus Chrystus. Nie piszę dalej Król Wszechświata, czy Król Polski, by nie dolewać oliwy do ognia. Napiszę skromnie - mój Król.
Jeśli ktokolwiek uważa, że w Tabernakulum nie ma Jezusa, to może sobie nawet na rzęsach stawać w tym budynku, tylko proszę niech nie nazywa wtedy tej kubatury kościołem rzymsko - katolickim.
Ale skoro mówicie, że wierzycie w żywą obecność Jezusa Chrystusa, ukrytego pod postacią białej Hostii, to zastanówcie się. To jest jawna protestantyzacja Mszy Świętej, protestantyzacja miejsca świętego.
Na protestantyzację nie ma zgody z mojej strony.
Nie i koniec!
Od tego jest Dom Parafialny, tam należy składać sobie życzenia, tym bardziej, że tam odbyło się po Mszy Świętej przyjęcie dla wszystkich chcących w tym przyjęciu uczestniczyć.
Miłosierdzie to troska o zbawienie bliźniego. Piszę to wszystko z bólem serca o Wasze zbawienie.
Zastanówcie się!
Zadajcie sobie pytanie. Komu to było potrzebne? Bogu, czy ludziom?
Kto tu jest postawiony na pierwszym miejscu? Człowiek, czy Bóg?
Ludzie Bogu na chwałę postawili tę świątynię, a nie sobie na chwałę. Zygarłowski z Bożej łaski stawiał wespół z innymi pomnik Bożego Miłosierdzia Bogu na chwałę, a nie sobie czy swojej żonie.
Podobnie jest z kościołem parafialnym. Na chwałę Boga był stawiany, a nie człowieka.
Nie jestem w tych poglądach odosobniony.
Podobny pogląd wyraził w necie wspomniany wyżej Ks. Jacek Bałemba we wczorajszym wpisie pt: Uszanować Skarb Największy! ·
Świątobliwy Ojciec Pio z Pietrelciny,
gorliwy czciciel Eucharystii mówi, modli się: „O Ojcze święty, ile
profanacji, ile świętokradztw musi znosić Twoje łaskawe serce! Któż
więc, Boże, stanie w obronie tego łagodnego Baranka, który nigdy nie
otworzył ust swoich w swojej sprawie, lecz zawsze tylko w naszej?”.
Kolejne spostrzeżenie i przestrzeżenie.
Do Polski coraz nachalniej i zuchwalej wciskają się nurty obce katolickiej i polskiej kulturze. Obce!
Fascynacja nimi objawia pożałowania godną mizerię intelektualną i duchową fascynatów.
Tylko niektóre przejawy: I Komunia dzieci na stojąco, podskakiwanie, tańce i oklaski w kościołach, humanizująca konferansjerka i tworzenie atmosfery klubowo-kawiarnianej i zabawowej w kościołach, wydarzenia ludyczno-stadionalne z niestosownymi wrzaskliwymi elementami, nielicującymi z subtelnością spraw świętych, wtargnięcie świeckich do prezbiterium z czynnościami właściwymi kapłanom (rozdawanie Komunii Świętej).
I tak dalej, i tak dalej, i dalej… Dalej od polskiej i katolickiej kultury.
I cóż się potem dziwimy, że następuje wyziębienie serc ludzkich – dorosłych, młodzieży i dzieci – wobec rzeczywistości najświętszej: Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie?
Trzeba wracać do katolickiej i polskiej kultury, do subtelnych odniesień polskiej duszy do Najświętszego Sakramentu. W Polsce rzymski katolik przez wieki wiedział, jak się zachować w kościele
i jakie zachowania przystoją, a jakie nie przystoją wobec Najświętszego Sakramentu.
Wiara, pokora, pobożność, skupienie, postawa klęcząca, skromność zachowań i gestów…
Subtelność wiary. Subtelność miłości. Wszak chodzi ciągle i wciąż, i zawsze, i coraz bardziej o uszanowanie największego skarbu na polskiej ziemi: Pana Jezusa pokornie ukrytego w Najświętszym Sakramencie.
Polacy i Polki, obyśmy nie okazali się prostakami. Czas wracać do katolickiej i polskiej kultury. Wiele, bardzo wiele jest do odrobienia, bo bardzo wiele zniszczono.
Są pewne przejawy zdrowienia przynajmniej niektórych katolików – duchownych i świeckich. Do tych przejawów i do możliwości i perspektyw budowania a nie niszczenia,
można odnieść słowa św. Pawła, Apostoła Narodów: „Otwarła się bowiem wielka i obiecująca brama, a przeciwnicy są liczni” (1 Kor 16, 9).
Perspektywy są obiecujące.
Mimo przeciwności wielu, wiele w tym względzie uczynić można.
Należy!"
– – – treści katolickie: sacerdoshyacinthus.com verbumcatholicum.com twitter.com/SacHyacinthus Kolejne spostrzeżenie i przestrzeżenie.
Do Polski coraz nachalniej i zuchwalej wciskają się nurty obce katolickiej i polskiej kulturze. Obce!
Fascynacja nimi objawia pożałowania godną mizerię intelektualną i duchową fascynatów.
Tylko niektóre przejawy: I Komunia dzieci na stojąco, podskakiwanie, tańce i oklaski w kościołach, humanizująca konferansjerka i tworzenie atmosfery klubowo-kawiarnianej i zabawowej w kościołach, wydarzenia ludyczno-stadionalne z niestosownymi wrzaskliwymi elementami, nielicującymi z subtelnością spraw świętych, wtargnięcie świeckich do prezbiterium z czynnościami właściwymi kapłanom (rozdawanie Komunii Świętej).
I tak dalej, i tak dalej, i dalej… Dalej od polskiej i katolickiej kultury.
I cóż się potem dziwimy, że następuje wyziębienie serc ludzkich – dorosłych, młodzieży i dzieci – wobec rzeczywistości najświętszej: Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie?
Trzeba wracać do katolickiej i polskiej kultury, do subtelnych odniesień polskiej duszy do Najświętszego Sakramentu. W Polsce rzymski katolik przez wieki wiedział, jak się zachować w kościele
i jakie zachowania przystoją, a jakie nie przystoją wobec Najświętszego Sakramentu.
Wiara, pokora, pobożność, skupienie, postawa klęcząca, skromność zachowań i gestów…
Subtelność wiary. Subtelność miłości. Wszak chodzi ciągle i wciąż, i zawsze, i coraz bardziej o uszanowanie największego skarbu na polskiej ziemi: Pana Jezusa pokornie ukrytego w Najświętszym Sakramencie.
Polacy i Polki, obyśmy nie okazali się prostakami. Czas wracać do katolickiej i polskiej kultury. Wiele, bardzo wiele jest do odrobienia, bo bardzo wiele zniszczono.
Są pewne przejawy zdrowienia przynajmniej niektórych katolików – duchownych i świeckich. Do tych przejawów i do możliwości i perspektyw budowania a nie niszczenia,
można odnieść słowa św. Pawła, Apostoła Narodów: „Otwarła się bowiem wielka i obiecująca brama, a przeciwnicy są liczni” (1 Kor 16, 9).
Perspektywy są obiecujące.
Mimo przeciwności wielu, wiele w tym względzie uczynić można.
Należy!"
Dalsze składnie życzeń dostojnej Solenizantce miało miejsce już po rozesłaniu.
Dla Szanownej Pani Joanny i Jej Syna w darze złota myśl św. Tomasza z Akwinu:
"W miłości bliźniego nie wystarczy tylko nie chcieć dla niego zła, musi się pozytywnie chcieć dobra, to znaczy jego uwolnienia z grzechów i życia wiecznego", bo miłosierdzie to troska o zbawienie bliźniego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz